Budzi niepokój swoim wyglądem i zachowaniem, ale czy rzeczywiście trzeba się go bać? Tę owadzią tajemnicę coraz częściej obserwują Polacy w swoich ogrodach czy nawet domach. Czas rozwiać wątpliwości.
„Czarny szerszeń” w Polsce. Czy jest groźny?
Zanim zaczniesz machać rękami albo sięgać po gazetę, żeby pozbyć się „czarnego szerszenia”, warto wiedzieć jedno: to wcale nie jest szerszeń. Choć jego sylwetka i kolory mogą wzbudzać grozę, masz do czynienia z zupełnie innym owadem. Mowa o gliniarzu naściennym — niewielkim, samotnie żyjącym owadem, który coraz częściej pojawia się w Polsce.
Zobacz także:
Czy jest niebezpieczny? Dla człowieka praktycznie wcale. Gliniarz jest osowaty, ale jego żądło jest bardzo rzadko używane, a kontakt z nim nie kończy się użądleniem. Co więcej, owad ten nie ma naturalnej agresji wobec ludzi. Jest skupiony na jednym: zakładaniu gniazd i zapewnieniu pokarmu dla potomstwa. To, co możesz uznać za niepokojące, to jego cechy wyglądu: cienka „talia”, ciemne, błyszczące ciało i szybki lot przypominający szerszenia. Ale to tylko pozory. Gliniarz naścienny nie ma nic wspólnego z agresywnymi owadami znanymi z atakowania ludzi czy zwierząt.
fot: Webby/AdobeStock
Jest mylony z osą. Niesłusznie zabijany przez Polaków
Nie jesteś sam, jeśli uznałeś go za jakąś egzotyczną odmianę osy albo szerszenia. Wiele osób reaguje impulsywnie, myląc gliniarza z groźnym owadem. Tymczasem ten pożyteczny samotnik nie szuka zaczepki. Jego życiowym celem jest budowa gniazda i złapanie pająka, którym nakarmi larwę.
Co ciekawe, to właśnie ten tryb życia odróżnia go od klasycznych os czy szerszeni. Nie tworzy rojów, nie broni terytorium, nie chodzi mu o obronę kolonii. Wszystko, co robi, robi dla przetrwania swojego potomstwa. Zabijanie tych owadów z obawy przed użądleniem czy inwazją jest więc nie tylko niepotrzebne, ale i szkodliwe. „Czarny szerszeń” pomaga w kontrolowaniu populacji pająków, co dla wielu ogrodników może być zaletą, a nie utrapieniem.
Tworzy gliniaste kokony. Jak je bezpiecznie usunąć?
Najbardziej widocznymi śladami obecności gliniarza są gliniane kokony, które buduje na elewacjach budynków, pod daszkami, w szczelinach ścian czy nawet w zakamarkach balkonów. Te miniaturowe konstrukcje wyglądają jak maleńkie dzbany z gliny i mogą być zaskakujące dla kogoś, kto zobaczy je pierwszy raz.
Jeśli zauważysz taki kokon, nie panikuj. Najpierw sprawdź, czy nie jest zamieszkały. Możesz poczekać, aż owad zakończy cykl rozwojowy i wyfrunie z kokonu, a zazwyczaj trwa to kilka tygodni. Gdy masz pewność, że kokon jest pusty, delikatnie usuń go z powierzchni, np. szpachelką. Jeśli nie masz cierpliwości, możesz usunąć go od razu, najlepiej wieczorem, gdy owady są mniej aktywne. Nie stosuj środków owadobójczych ani nie pal kokonów. To nie tylko niepotrzebne, ale może prowadzić do zanieczyszczenia otoczenia lub zaszkodzić innym pożytecznym gatunkom. Lepiej działać spokojnie i z rozwagą.