Zależało mi na tym, żeby taras był nie tylko miejscem odpoczynku w ciągu dnia, ale też przyjemnym zakątkiem po zmroku. Długo szukałam sposobu, by wprowadzić nastrojowe światło bez konieczności inwestowania w kosztowne instalacje, aż w końcu w Obi natknęłam się na te solarne kryształy za 15,99 zł. Na początku byłam sceptyczna, ale cena przekonała mnie do przetestowania. Rozwiązanie okazało się nie tylko praktyczne, ale też bardzo efektowne. Co najlepsze, nie płacę już nic a nic za oświetlenie.
Jak wyglądają solarne kryształy za 15,99 zł z Obi?
Solarne kryształy, które wybrałam, mają formę niewielkiej, przezroczystej kuli z dekoracyjną fakturą przypominającą szkło. Dzięki niej światło rozprasza się w różnych kierunkach, tworząc delikatne refleksy. Ich oprawa wykonana jest ze stali szlachetnej, co dodaje im elegancji i sprawia, że pasują zarówno do nowoczesnych, jak i bardziej klasycznych aranżacji.
Zobacz także:
fot. obi.pl
Wiszące kryształy są lekkie, ale solidne. Mogę je zawiesić dosłownie wszędzie – na pergoli, pod dachem tarasu, a nawet na gałęziach drzew. Ich wygląd jest na tyle charakterystyczny, że nawet w ciągu dnia stanowią ozdobę. Po zmroku włączają się automatycznie, dając subtelne, ciepłe światło, które wprowadza spokojny i przyjemny nastrój.
Dlaczego lampy solarne w ogrodzie to duża oszczędność?
Wcześniej korzystałam z klasycznych lamp, które wymagały przedłużaczy, planowania instalacji i, co najgorsze, generowały stałe koszty. Odkąd mam solarne kryształy, nie muszę przejmować się żadnym z tych problemów. Ładują się same w ciągu dnia, a wieczorem świecą, wykorzystując energię słoneczną.
Solarne kryształy to dla mnie ogromna wygoda i konkretna oszczędność, bo rachunki za prąd zauważalnie się zmniejszyły. Co ważne, nie muszę ich wnosić do środka przy każdej zmianie pogody. Są odporne na deszcz, wiatr i zmiany temperatury. Dzięki temu mogę zostawić je na zewnątrz przez cały sezon.
Jak urządziłam taras z wykorzystaniem solarnych kryształów z Obi?
Zaczęłam od jednej sztuki, którą zawiesiłam nad stołem na tarasie. Spodobał mi się efekt, więc dokupiłam kolejne. Teraz mam ich kilka i każda wisi w innym miejscu. Dwie umieściłam na gałęziach klonu, jedną przy wejściu na taras, a pozostałe podwiesiłam pod zadaszeniem. Tworzą spójną i bardzo przytulną kompozycję świetlną.
Światło jest nastrojowe, ale wystarczające, by spokojnie siedzieć wieczorem z książką albo filiżanką herbaty. Czasami zestawiam je z innymi solarnymi dekoracjami, na przykład z lampkami gruntowymi w rabatach. Dzięki temu mój ogród wieczorem wygląda wyjątkowo i nie potrzebuję żadnych dodatkowych źródeł światła.