Nie każda herbata musi być mocna jak espresso. Dla wielu osób delikatny, ledwo wyczuwalny napar to ideał. Problem w tym, że standardowe parzenie saszetki – wrzucenie jej do kubka i wyciągnięcie po chwili – wcale nie daje kontroli nad efektem. Często już pierwszy napar wyciąga z torebki większość aromatu, a próba ponownego zaparzenia kończy się nijakim napojem bez smaku. Ale można to obejść i to bardzo sprytnie. Trik, który znały nasze babcie, pozwala lepiej zarządzać intensywnością smaku, a przy okazji nie marnować herbaty.
Herbata z jednej saszetki na dwa razy? Tak, ale z głową
Nie ma nic złego w próbie wykorzystania tej samej torebki herbaty kilka razy. Problem zaczyna się wtedy, gdy pierwszy napar jest intensywny jak smoła, a drugi – jak woda zabarwiona w kubku po burzy. Wynika to z faktu, że cała zawartość smakowa uwalnia się właśnie przy pierwszym parzeniu. I nie ma znaczenia, czy to herbata czarna, zielona, czy owocowa – zasada zawsze jest ta sama.
Zobacz także:
Jeśli więc celem jest zrobienie dwóch kubków naparu o podobnej mocy, nie ma sensu parzyć „szczurka” dwa razy. Znacznie lepiej sprawdzi się podzielenie torebki na pół już przed pierwszym użyciem. Taki zabieg pozwala równomiernie rozłożyć moc naparu i zachować smak. Nie trzeba być mistrzem origami, żeby podzielić torebkę herbaty. Co ciekawe, wiele współczesnych marek już fabrycznie przygotowuje saszetki tak, by łatwo je rozdzielić.
Torebka herbaty to tak naprawdę 2 torebki. Sprawdź kuchenną szafkę
Wystarczy dokładnie przyjrzeć się torebce – często sznureczek przechodzi przez środek dwóch połączonych „kopert”, z których każda działa jak osobna porcja. Taka forma to nie przypadek. To właśnie dzięki niej można wygodnie zaparzyć dwie filiżanki herbaty bez przekładania przemoczonej torebki z kubka do kubka. Jeśli torebka nie daje się rozdzielić, zawsze można posłużyć się nożyczkami i przeciąć ją na pół – zawartość i tak zostaje w środku.
Dzielenie saszetki pozwala nie tylko kontrolować intensywność smaku, ale też oszczędzać. Jedno opakowanie herbaty starcza dwa razy dłużej. W dodatku nie trzeba już bawić się w przekładanie rozmiękłej torebki między naczyniami, co jest mało higieniczne i niezbyt apetyczne. Najlepiej sprawdzają się klasyczne saszetki z wyraźnym podziałem, szczególnie te z dłuższym sznurkiem i prostym zszyciem.
Fundament dobrej herbaty? 3 minuty i dobrze zagotowana woda
Jeśli problemem jest zbyt intensywny napar, a nie chęć zaoszczędzenia, podzielenie torebki też jest idealnym rozwiązaniem. Parzenie połowy torebki pozwala uzyskać napar o łagodnym, ale wyraźnym smaku. Nie trzeba już kontrolować każdej sekundy i wyciągać saszetki, gdy tylko woda zaczyna zmieniać kolor. Wystarczy wrzucić połowę torebki do kubka, zalać wrzątkiem i spokojnie odczekać swoje. Obowiązuje tutaj zasada minimum trzech minut – to czas, w którym liście herbaty mają szansę oddać smak i aromat.
Mało kto zwraca uwagę na temperaturę wody, a to błąd. Herbata, żeby smakowała naprawdę dobrze, potrzebuje wrzątku, ale nie przegotowanej wody. Gdy woda bulgocze w czajniku przez dłuższą chwilę, traci tlen, a to przekłada się na „płaski” smak. Dlatego czajnik należy wyłączyć zaraz po zagotowaniu. Jeszcze lepiej jest wcześniej podgrzać kubek, do którego będzie wlany napar. Zimna porcelana lub szkło szybko obniżają temperaturę wody, co również ma wpływ na jakość parzenia.