W PRL-u nie było łatwo o dobre mięso, a szponder wołowy był jednym z tych kąsków, które potrafiły znikać z półek szybciej niż świeże bułki. Kiedy już udało się go zdobyć, był traktowany jak kulinarny skarb. Soczysty, tłustawy, pełen głębokiego smaku – idealnie nadawał się do gotowania, duszenia czy pieczenia. W polskich domach przygotowywano z niego gulasze, rosoły, a nawet gościł na świątecznych stołach.

Szponder w PRL-u był mięsem codziennym, ale wyjątkowym. Był symbolem prostoty i jednocześnie luksusu, na który trzeba było zapracować – dosłownie, stojąc w długich kolejkach. Dla wielu osób jego smak to smak dzieciństwa: esencjonalny, intensywny, jedyny w swoim rodzaju.

Zobacz także:

Szponder w PRL-u – rarytas, na który czekało się tygodniami

Dziś szponder dostępny jest w niemal każdym sklepie mięsnym, ale mało kto sięga po niego z entuzjazmem. Kojarzy się z czasami przeszłymi, nieco zapomnianymi, i może dlatego zbyt łatwo go ignorujemy. A przecież to mięso ma ogromny potencjał kulinarny – wystarczy odpowiednie podejście.

Szponder wołowy zawiera sporo tłuszczu, który podczas duszenia powoli się wytapia, nadając potrawom głęboki smak i aromat. To dzięki niemu zupa zyskuje intensywny wywar, a mięso staje się miękkie i soczyste. Współcześnie kucharze coraz chętniej sięgają po klasyki PRL-u, w tym właśnie po szponder, reinterpretując je na nowoczesny sposób: w formie ramenów, wolno gotowanych dań czy grillowanych pieczeni.

Niedoceniany klasyk, który warto odkryć na nowo

Choć szponder może wydawać się ciężki, warto wiedzieć, że jest również wartościowym źródłem białka, witamin z grupy B, żelaza oraz cynku. To mięso, które – przygotowane z umiarem – może wzbogacić codzienną dietę. Dzięki wysokiej zawartości kolagenu, świetnie wpływa na stawy i skórę.

Warto więc przestać traktować szponder jako relikt PRL-u, a raczej jako tradycyjny produkt, który dzięki odpowiedniemu przygotowaniu może znów zachwycić. Duszony z warzywami, długo gotowany na małym ogniu lub pieczony w ziołach – za każdym razem smakuje nieco inaczej, ale zawsze dobrze.

Szponder w domowej kuchni – sprawdzony przepis z PRL-u, który zaskakuje smakiem

Jeśli szukasz sposobu, by przywrócić dawny blask tego kultowego w czasach PRL-u mięsa, poniższy przepis to strzał w dziesiątkę. Tradycyjnie prosty, a jednocześnie pełen smaku, który przenosi do czasów niedzielnych obiadów u babci.

Szponder pieczony w cebuli i majeranku – klasyka w najlepszym wydaniu

Składniki:

  • 1,2 kg szpondra wołowego (najlepiej z kością)
  • 3 duże cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • 2 łyżeczki majeranku
  • sól i pieprz
  • 2 łyżki smalcu lub oleju rzepakowego
  • 100 ml wody lub bulionu

Sposób przygotowania:
Mięso natrzyj solą, pieprzem i majerankiem. Obsmaż na mocno rozgrzanym tłuszczu z każdej strony na złoty kolor. Przełóż do naczynia żaroodpornego. Na tej samej patelni zeszklij pokrojoną w piórka cebulę i czosnek, a następnie dodaj do mięsa. Podlej całość wodą lub bulionem, przykryj i wstaw do piekarnika nagrzanego do 160°C. Piecz przez około 2,5 godziny, aż mięso będzie miękkie, a cebula zamieni się w aromatyczny sos.

To danie nie tylko syci, ale też pachnie tak, jak kuchnia PRL-u – domowo, ciepło i bez zbędnych dodatków. Serwowane z tłuczonymi ziemniakami lub kromką chleba smakuje dokładnie tak, jak dawniej.