Jeszcze niedawno wielu z was mogło spotkać ją w ogrodach, na balkonach czy nawet w doniczkach w domu. Niemiecki bluszcz, znany też jako Cape Ivy, uchodził za efektowną ozdobę – błyszczące liście i żółte kwiaty kusiły ogrodników szukających oryginalnych roślin. Dziś jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Od połowy lipca 2025 roku uprawa tej rośliny stała się w Polsce nielegalna, a kary za jej posiadanie mogą sięgnąć nawet miliona złotych.
Inwazyjna roślina, która była popularna w polskich ogrodach
Niemiecki bluszcz (Delairea odorata) pochodzi z Afryki Południowej. W naturalnym środowisku porasta brzegi rzek i skraje lasów, tworząc gęste, płożące się kobierce. Do Europy trafił jako roślina ozdobna i szybko zdobył popularność. Nic dziwnego: błyszczące liście w kształcie serca i słodko pachnące, żółte kwiaty sprawiały, że wiele osób chętnie sadziło go w ogrodach i na tarasach.
Zobacz także:
fot: Cristi/AdobeStock
Problem w tym, że ta dekoracyjność kryła drugie oblicze. W sprzyjających warunkach Delairea odorata rośnie błyskawicznie, zagłuszając inne rośliny i skutecznie odbierając im dostęp do światła i składników odżywczych. To właśnie dlatego naukowcy od dawna ostrzegali, że niemiecki bluszcz może być groźny dla rodzimej przyrody. Kiedy ta inwazyjna roślina rozprzestrzeni się poza ogrody, potrafi całkowicie zdominować naturalne siedliska, zaburzając równowagę ekosystemu.
Niemiecki bluszcz trafił na listę zakazanych roślin
Komisja Europejska uznała w końcu zagrożenie i od 17 lipca 2025 roku wpisała Delairea odorata na listę gatunków inwazyjnych zakazanych w całej Unii Europejskiej. W praktyce oznacza to, że nie możecie go już legalnie uprawiać, sprzedawać, transportować ani przechowywać – chyba że macie specjalne zezwolenie wydane przez odpowiednie instytucje.
Polskie przepisy są w tej kwestii surowe. Jeśli w waszym ogrodzie wciąż rośnie niemiecki bluszcz, powinniście go jak najszybciej usunąć. Za ignorowanie zakazu grożą bowiem nie tylko mandaty, ale też kary finansowe sięgające nawet 1 mln zł. Co więcej, w poważniejszych przypadkach możliwa jest również kara więzienia – od trzech miesięcy do pięciu lat.
Dlaczego tak ostre sankcje? Bo walka z gatunkami inwazyjnymi jest wyjątkowo trudna i kosztowna. Gdy roślina zdąży wymknąć się spod kontroli i zająć duże obszary, jej usunięcie pochłania ogromne środki, a szkody w przyrodzie bywają nieodwracalne. Dlatego lepiej zapobiegać niż później walczyć z konsekwencjami.
Dla wielu ogrodników to może być rozczarowanie – w końcu niemiecki bluszcz długo uchodził za atrakcyjną ozdobę. Jednak decyzja Komisji Europejskiej jasno pokazuje, że nie każda roślina, która dobrze wygląda na balkonie, jest bezpieczna dla przyrody. Jeśli więc zauważycie Delairea odorata w swoim ogrodzie, najlepiej od razu ją usunąć. To nie tylko sposób na uniknięcie wysokich kar, ale też wkład w ochronę rodzimej przyrody.