Wybór opału to nie tylko kwestia budżetu czy wygody. Od 2020 roku, kiedy zaczęły obowiązywać uchwały antysmogowe w niemal całej Polsce, to także obowiązek prawny. Drewno do palenia w piecu, kominku czy kozie nie może być przypadkowe. Nie wystarczy tylko mieć drwa, trzeba jeszcze wiedzieć, czy spełniają wymagania. Kontrole w domach jednorodzinnych są coraz częstsze, a mandaty potrafią uderzyć boleśnie po kieszeni. Sprawa jest poważna, bo chodzi nie tylko o kary, ale przede wszystkim o zdrowie.

To drewno do palenia w piecu się nie nadaje. Przepisy mówią wprost

Lista zakazanych paliw obejmuje nie tylko węgiel brunatny czy muły węglowe, ale też mokre drewno. Co ciekawe, „mokre” oznacza takie, które nie było odpowiednio sezonowane. Świeżo ścięte drewno może mieć nawet 50 proc. wilgotności. To zdecydowanie za dużo, by mogło legalnie trafić do domowego pieca. Niewielu zdaje sobie sprawę, że nawet drewno z własnego ogrodu, jeśli nie było odpowiednio wysuszone, jest nielegalne. Drwa powinny być sezonowane co najmniej rok, a najlepiej dwa. 

Zobacz także:

Przepisy jasno określają, że drewno do palenia w piecu musi mieć odpowiednią wilgotność. Maksymalnie 20 proc. – to granica, której przekroczenie może skutkować nie tylko większym zanieczyszczeniem powietrza, ale też wizytą straży miejskiej. Zbyt wilgotne drewno to nie tylko gorszy opał, to realne zagrożenie (emisja rakotwórczych substancji, sadza osiadająca w kominie, a w efekcie zwiększone ryzyko pożaru). 

„Zakazane drewno”. Uważaj, bo kary są srogie

Mandaty za łamanie przepisów antysmogowych zaczynają się od symbolicznych 20 zł, ale mogą sięgnąć nawet 500 zł w trybie wykroczeniowym. Sprawa robi się poważniejsza, gdy inspektor zdecyduje o skierowaniu sprawy do sądu, a tam kary potrafią wynieść do 5 tys. zł. I to tylko za jedno wykroczenie. Ustawa antysmogowa to twarde prawo, które dotyczy każdego właściciela pieca. W dodatku kontrola może pojawić się o dowolnej porze dnia – od 6:00 do 22:00 – a odmowa jej przeprowadzenia skutkuje wezwaniem policji. 

Z prawa do przeprowadzania kontroli palenisk korzysta coraz więcej gmin w Polsce. Nie potrzeba specjalnego podejrzenia, wystarczy rutynowa kontrola albo donos od sąsiada. Inspektorzy mogą wejść do domu, sprawdzić, czym się pali, a w razie nieprawidłowości wystawić mandat. W niektórych regionach Polski wykorzystuje się także drony z czujnikami jakości powietrza. Jeśli wykryją podejrzany dym, urzędnicy wiedzą, gdzie zapukać. 

Jak rozpoznać, że drewno nadaje się do palenia w piecu?

Na szczęście nie trzeba mieć specjalistycznych urządzeń, by zorientować się, czy drewno do palenia w piecu nadaje się do użytku. Suche drewno jest wyraźnie lżejsze, ma popękaną powierzchnię i charakterystyczną, ciemniejszą barwę. Kora powinna łatwo odchodzić, a podczas uderzenia dwa kawałki powinny wydać czysty, „suchy” dźwięk. Mokre drewno zachowuje się zupełnie inaczej – syczy, paruje, nie daje odpowiedniego ciepła. Co ważne, jego spalanie nie tylko niszczy piec, ale też zwiększa zużycie opału, bo wilgoć trzeba najpierw „odparować”, zanim drewno zacznie naprawdę grzać. To strata pieniędzy i energii.

Wybierając drewno do palenia w piecu, warto kierować się nie tylko ceną, ale i jakością. Drewno liściaste (np. buk, grab, dąb) ma najlepsze właściwości opałowe, a przy tym jest zgodne z przepisami, o ile zostało odpowiednio wysuszone. Najlepiej kupować je od sprawdzonych dostawców, którzy wystawiają certyfikaty wilgotności lub oferują drewno sezonowane. Cena może być nieco wyższa, ale w zamian zyskuje się spokój – brak ryzyka mandatu i wydajniejsze spalanie.