Wakacje to czas relaksu, błogiego lenistwa i słońca. Teoretycznie. W praktyce – w wielu kurortach wygląda to raczej jak survival. Sceny jak z komedii – albo thrillera – rozgrywają się każdego ranka przy hotelowych basenach, gdzie leżaki stają się towarem deficytowym. W grze o wygodę i słońce turyści nie mają skrupułów.
Teraz tak „zajmują” leżaki. Absurdalna sytuacja w hotelu na Teneryfie
Są hotele, gdzie leżaki przy basenie to większy prestiż niż darmowe drinki all inclusive. Im bliżej wody i baru, tym większe pożądanie. W kurortach na Teneryfie zapanowała prawdziwa gorączka – goście ustawiają się z ręcznikami już o piątej nad ranem, zanim jeszcze ktokolwiek z obsługi zacznie rozstawiać parasole. W skrajnych przypadkach, jak donosi brytyjski serwis Metro, turyści... śpią na leżakach, by nikt nie odważył się ich zająć. W czterogwiazdkowym hotelu.
Zobacz także:
Regulacje hotelowe w większości miejsc przewidują otwarcie strefy basenowej dopiero od 8:00 lub 9:00. Problem w tym, że najatrakcyjniejsze leżaki są już wtedy „zaklepane” przez tych, którzy wstali o świcie. A kiedy ten patent zawodzi, bo obsługa hotelu może usunąć ręcznik, turyści decydują się na spędzanie nocy na leżakach. Taką relację przekazuje serwis Metro, powołując się na relację turysty z brytyjskiego Sheffield, który wypoczywał w jednym z hoteli na Teneryfie.
British tourists have ramped up sunbed wars by sleeping on them overnight https://t.co/8NVm7ralnA
— Metro (@MetroUK) August 27, 2025
„Wyścig po leżaki”. Stały element wakacyjnego krajobrazu
Absurdalne jest to, że nikt tak naprawdę nie chce uczestniczyć w tym nietypowym konflikcie, ale wszyscy czują się do niej zmuszeni. Jeden z wypoczywających przyznał w rozmowie z brytyjskim Metro, że sam niechętnie bierze udział w „wyścigu po leżaki”, ale wie, że jeśli nie zarezerwuje miejsca z samego rana, to zostanie mu tylko kafelkowa posadzka w cieniu. Problem nasila się w okresie wakacyjnym, gdy hotele pękają w szwach, a strefa basenowa nie jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych.
Serwis Metro przytoczył przykład kobiety, która oskarżyła innych turystów o „kradzież leżaka”, bo ktoś… odsunął jej ręcznik. Według niej to było równoznaczne z zajęciem miejsca. Inni goście nie byli już tak wyrozumiali. Część hoteli próbowała przeciwdziałać tym praktykom, usuwając ręczniki pozostawione bez nadzoru, ale szybko spotkało się to z protestami — w przekonaniu wielu osób ręcznik umieszczony na leżaku jest równoznaczny z jego rezerwacją.
„Leżakowy spór” to realny problem. Hotele są bezradne
Mimo prób uregulowania sytuacji większość hoteli nie ma narzędzi, by naprawdę rozwiązać ten problem. Niektórzy decydują się na wynajmowanie leżaków za dodatkową opłatą – to jednak często spotyka się z niezadowoleniem gości, którzy zapłacili już za pobyt all inclusive. Inne obiekty próbują zwiększyć liczbę miejsc do leżenia, ale przy ograniczonej przestrzeni to rozwiązanie tylko na chwilę.
Tymczasem turyści prześcigają się w pomysłach na to, jak zająć leżaki szybciej niż inni: od budzików ustawianych na 4:30 rano, po całonocne dyżury i „przyjacielskie umowy” z sąsiadami z pokoju obok.