Jesień to czas pożegnań z balkonem pełnym kwiatów. Ale jeśli macie pelargonie, nie musicie się z nimi rozstawać na zawsze. Wystarczy poświęcić im chwilę uwagi, by w przyszłym roku znów cieszyły oko pięknymi kwiatami. Zanim jednak wyniesiecie je do chłodniejszego pomieszczenia, musicie pamiętać o jednej, bardzo ważnej rzeczy.
Dlaczego warto zimować pelargonie?
Pelargonie to rośliny wieloletnie, choć w naszym klimacie traktujemy je zwykle jak jednoroczne. Wyrzucamy je jesienią, a wiosną kupujemy nowe sadzonki. Tymczasem wcale nie trzeba tego robić. Jeśli zapewnicie im odpowiednie warunki i trochę troski, bez problemu przetrwają zimę i ponownie zakwitną. To nie tylko oszczędność pieniędzy, ale też satysfakcja – z własnoręcznie odratowanych i pielęgnowanych roślin.
Zobacz także:
Zimowanie pelargonii ma jeszcze jedną zaletę: starsze okazy szybciej się rozkrzewiają i wcześniej wypuszczają kwiaty. Dzięki temu już w maju możecie mieć pełne, kwitnące donice, podczas gdy inni dopiero będą czekać, aż młode sadzonki urosną.
Jak przyciąć pelargonie przed zimowaniem?
To właśnie przycinanie jest tą najważniejszą rzeczą, o której trzeba pamiętać. Bez tego pelargonie nie przetrwają zimy w dobrej kondycji. Zanim więc wyniesiecie je do chłodnego pomieszczenia, koniecznie sięgnijcie po nożyczki lub sekator.
Pędy trzeba skrócić mniej więcej o połowę, a nawet do dwóch trzecich długości. Zostawcie tylko po kilka zdrowych liści i pąków na każdym pędzie. Usuwajcie wszystko, co suche, zdrewniałe lub połamane. Taki zabieg ograniczy parowanie wody z rośliny i pomoże jej przejść w stan spoczynku.
Nie bójcie się tego cięcia – pelargonie naprawdę dobrze je znoszą. Wiosną po przycięciu wypuszczają nowe, silne pędy i szybciej się rozrastają. To właśnie ten zabieg decyduje o tym, czy w przyszłym sezonie roślina będzie bujna i obsypana kwiatami.
Jak zimować pelargonie, by przetrwały do wiosny?
Przycięte pelargonie trzeba przenieść w chłodne, jasne miejsce. Idealna temperatura to około 8–12°C. Zbyt wysoka sprawi, że roślina zacznie rosnąć, a zbyt niska może ją zniszczyć. Najlepiej sprawdza się jasna piwnica, garaż z oknem albo nieogrzewany pokój.
Podlewanie ograniczcie do minimum – tylko tyle, by ziemia zupełnie nie wyschła. Pelargonie w tym czasie nie potrzebują nawożenia ani przesadzania. Warto za to raz na kilka tygodni sprawdzić, czy nie pojawiły się oznaki gnicia lub pleśni, i usunąć obumarłe liście.
W marcu możecie stopniowo przenosić je w cieplejsze miejsce i zwiększać podlewanie. Kiedy zobaczycie pierwsze młode pędy, to znak, że pelargonie budzą się do życia. Wtedy możecie je przesadzić do świeżej ziemi i postawić w cieple i słońcu. Dzięki temu wiosną znów rozkwitną pełnią kolorów.