Lawenda to jedna z ulubionych roślin w polskich ogrodach — pięknie pachnie, odstrasza komary, świetnie wygląda na rabatach i w donicach. Ale nawet jeśli leje od tygodni, a wy nie podlewacie jej wcale, możecie zauważyć, że coś jest nie tak. Lawenda usycha, liście robią się brązowe, roślina zamiera. Co się dzieje, skoro przecież wilgoci nie brakuje? Oto najczęstsze przyczyny — i jedna, o której wielu ogrodników nie ma pojęcia.
Dlaczego lawenda usycha?
Zanim przejdziemy do mniej oczywistych zagrożeń, zacznijmy od tych najczęstszych. Lawenda jest rośliną śródziemnomorską, czyli uwielbia słońce, ciepło i... suchą glebę. To właśnie ten ostatni punkt jest często bagatelizowany.
Zobacz także:
Jeśli posadzicie lawendę w ciężkiej, gliniastej ziemi, bez drenażu, to prędzej czy później korzenie zaczną gnić. Roślina reaguje na to zasychaniem części naziemnej. Paradoksalnie więc — zbyt dużo wody (szczególnie zalegającej) daje efekt podobny jak susza.
Innym powodem może być nieprawidłowe przycinanie. Jeśli zostawicie zbyt dużo starego, zdrewniałego pędu, lawenda może stracić siły na regenerację i obumrzeć. Z kolei brak przycinania sprawia, że roślina się starzeje i drewnieje, a nowe pędy nie mają jak się przebić.
Również przemarznięcie może dawać objawy podobne do usychania. Choć wiele odmian lawendy świetnie radzi sobie w polskich warunkach, to mroźna zima bez okrycia może ją osłabić na tyle, że nie wróci do formy wiosną.
Lawenda schnie nawet w deszczu? Oto przyczyna
Jeśli jednak lawenda rośnie w idealnym miejscu: na słońcu, w lekkiej glebie, była przycinana, nie przemarza... a mimo to zaczyna zamierać — pora przyjrzeć się bliżej. Jednym z częstych, a niedocenianych winowajców jest fytoftoroza.
To choroba grzybowa wywoływana przez patogeny z rodzaju Phytophthora. Rozwija się głównie w glebie i atakuje korzenie roślin. Zakażenie postępuje szybko, a objawy są podstępne: lawenda zaczyna więdnąć mimo wilgotnego podłoża, liście brunatnieją, pędy stają się matowe, a następnie usychają. Roślina wygląda, jakby nie była podlewana — choć przecież pada bez przerwy!
Co gorsza, fytoftoroza bardzo rzadko ujawnia się na wczesnym etapie. Zazwyczaj zauważacie ją wtedy, gdy jest już naprawdę źle. Zakażona roślina często zamiera w całości — od korzenia po wierzchołek.
Fytoftoroza lawendy. Jak ją zwalczać?
Z fytoftorozą nie ma żartów — to nie jest choroba, którą można przeczekać albo „przesuszyć” roślinę. Tu potrzeba konkretnego działania.
Pierwszy krok to usunięcie chorych egzemplarzy. Trzeba je wykopać razem z bryłą korzeniową i wyrzucić (nie na kompost!). Następnie warto odizolować inne rośliny, które rosły w pobliżu — sprawdźcie, czy nie mają podobnych objawów.
Ziemię w miejscu, gdzie rosła zakażona lawenda, dobrze jest wymienić lub zdezynfekować. Można do tego użyć specjalistycznych preparatów grzybobójczych (fungicydów) dostępnych w centrach ogrodniczych. Szukajcie tych zawierających m.in. fosetyl glinu lub kwas fosforynowy — są skuteczne w walce z Phytophthora.
Jeśli choroba jeszcze się nie rozwinęła na całego, możecie spróbować uratować lawendę za pomocą oprysków i podlewania odpowiednim środkiem systemowym. Tego typu preparaty działają od wewnątrz — wnikają do tkanek i chronią całą roślinę.
A jak zapobiegać fytoftorozie? Kluczowa jest profilaktyka:
- Dobry drenaż — sadźcie lawendę na lekkich, przepuszczalnych glebach, najlepiej z dodatkiem piasku lub żwiru.
- Podwyższone rabaty — szczególnie w miejscach o podmokłym podłożu.
- Nie podlewajcie zbyt często — lawenda lepiej znosi suszę niż nadmiar wody.
- Stosujcie środki ochrony roślin profilaktycznie, szczególnie po długotrwałych opadach.