W czasach kiedy energia drożeje w zaskakująco szybkim tempie warto zaopatrzyć się w domowy termometr i na bieżąco rejestrować temperaturę w domu czy mieszkaniu. Za taki ruch podziękuje nam przede wszystkim portfel, ale i organizm.
Jaka temperatura jest najlepsza dla organizmu?
Dla niektórych może to okazać się szokiem, ale optymalna temperatura w mieszkaniu to około 20–21°C. Na pierwszy rzut oka wydaje się to dość mało, ale to właśnie taka wartość jest wystarczająca, aby zapewnić nam komfort i nie obciążać zbytnio organizmu, a także nie powodować gwałtownego wzrostu kosztów ogrzewania.
Zobacz także:
Co ważne, w sypialni warto mieć nawet nieco chłodniej: 18-19°C to temperatura, w której śpi się najlepiej. Takie warunki sprzyjają również lepszej pracy serca podczas odpoczynku oraz pozwalają na pełną regenerację organizmu.
Kuchnia również nie musi być bardzo ciepła, bo podczas gotowania i tak pojawiają się dodatkowe źródła ciepła. Wyjątkiem na termicznej mapie naszych mieszkań jest łazienka, gdzie utrzymanie przez krótki czas wyższej temperatury faktycznie może być niezbędne.
Dlaczego więc odkręcamy pokrętła grzejników na full? Odpowiedź jest prosta: z przyzwyczajenia. Im cieplej jest na co dzień w naszych mieszkaniach, tym szybciej przestajemy to ciepło odczuwać. I w efekcie chcemy jeszcze więcej. To błędne koło, które kończy się wyższymi rachunkami i, paradoksalnie, gorszym samopoczuciem.
Dlaczego jeden stopień robi tak dużą różnicę?
Porozmawiajmy teraz o kosztach. Podniesienie temperatury w mieszkaniu o 1°C oznacza, że system grzewczy musi pracować dłużej i intensywniej. Ściany, sufity i podłogi również muszą nagrzać się mocniej, a każde uchylenie okna powoduje jeszcze większe straty ciepła (bo różnica pomiędzy temperaturą wewnątrz a na zewnątrz powiększa się).
W praktyce oznacza to, że każdy dodatkowy stopień to wyraźnie wyższe zużycie energii. O ile? Przyjmuje się, że podniesienie temperatury w mieszkaniu o 1°C zwiększa zużycie energii nawet do 10%. To zasada, która obowiązuje niezależnie od tego, czy mieszkamy w bloku z wielkiej płyty, w kamienicy czy w nowym budownictwie.
W skali miesiąca różnica może wydawać się niewielka, ale po całym sezonie grzewczym, kiedy w skrzynce znajdziemy rachunek za prąd, możemy wpatrywać się w niego z lekkim niedowierzaniem.
Pamiętajmy, że zmiany temperatury w mieszkaniu z 21°C na 22°C będzie dla nas ledwie wyczuwalna. Dla portfela może być daleko bardziej znacząca.
Wysoka temperatura nie zawsze oznacza ciepło
Warto również zastanowić się, czy podnoszenie temperatury ma w ogóle sens. Jeśli mieszkacie w bloku, na pewno znacie to uczucie, gdy kaloryfery są gorące, a w mieszkaniu nadal „wieje chłodem”. To znak, że problem wcale nie leży w zadanej temperaturze.
Najczęstsze przyczyny chłodu w mieszkaniach to:
- nieszczelne okna lub drzwi balkonowe,
- wychłodzone ściany zewnętrzne,
- stare grzejniki oddające ciepło nierównomiernie,
- bardzo suche powietrze.
W takiej sytuacji podkręcanie ogrzewania działa jak dolewanie wody do dziurawego wiadra: efekt jest krótkotrwały, a koszt, znowu, wysoki.
Nie przegrzewaj mieszkania. Organizm ci za to podziękuje
Zbyt wysoka temperatura w mieszkaniu może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ludzki organizm nieco lepiej funkcjonuje bowiem w temperaturach niższych. Im bliżej 20°C, tym lepiej. Wysoka temperatura sprzyja:
- bólom głowy i uczuciu ciężkości,
- przesuszeniu śluzówek i problemom z oddychaniem,
- pogorszeniu się jakości snu,
- spadkowi koncentracji i energii w ciągu dnia.
Aby więc poprawić sobie samopoczucie warto więc temperaturę skręcić. Początkowe wrażenie chłodu szybko ustąpi, a my sami poczujemy się znacznie lepiej
Jak płacić mniej za prąd, ale nadal czuć się komfortowo?
Odkręcanie kaloryferów na maksa nie jest jedynym sposobem na utrzymanie ciepła. Wystarczy zmienić kilka nawyków, aby nawet w niższej temperaturze czuć się komfortowo.
- Zadbaj o wilgotność powietrza: przy odpowiedniej wilgotności łatwiej odczuwamy ciepło. Nawilżacz, miska z wodą lub mokry ręcznik przy kaloryferze potrafią zdziałać cuda.
- Nie zasłaniaj grzejników: grube zasłony i meble pochłaniają ciepło, zamiast oddawać je do pomieszczenia.
- Wietrz mądrze: krótko i intensywnie. Kilka minut wystarczy, by wymienić powietrze bez wychładzania ścian.
- Ubiór ma znaczenie: ciepłe kapcie, lekki sweter czy narzutka szybko poprawią komfort termiczny
Jeden stopień to realne oszczędności
Dodatkowy stopień ciepła w mieszkaniu wydaje się drobną przyjemnością, ale w praktyce może oznaczać wyraźnie wyższe rachunki i gorsze samopoczucie. Szczególnie po 50. roku życia warto spojrzeć na ogrzewanie nie tylko przez pryzmat komfortu, ale też zdrowia i domowego budżetu.
Czasem mniej naprawdę znaczy więcej. Niższa temperatura to lepszy sen, mniejsze rachunki i spokojniejsza głowa. Takiego luksusu nie da się przecenić.








