Nie trzeba żadnych chemikaliów ani kosztownych usług dezynsekcyjnych. Wystarczy jedna ekopułapka na osy, szerszenie i muchy Agrecol, żeby odetchnąć z ulgą. Sprawdziłam to na własnej skórze – od pierwszych ciepłych dni aż do końca sezonu owady po prostu zniknęły z mojego otoczenia.

Sposób na szerszenie, muchy i osy? Łap pułapkę z Castoramy

Każdy, kto choć raz został zaatakowany przez szerszenie, wie, że to nie są zwykłe owady. Ich użądlenie boli bardziej niż to od osy, a obecność w ogrodzie może skutecznie zniechęcić do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Dlatego kiedy tylko pojawiły się pierwsze sygnały, że zaczynają się zlatywać – trzeba było działać. Ekopułapka Agrecol to rozwiązanie, które okazało się banalnie skuteczne. Płyn o zapachu dojrzałych owoców nie daje szerszeniom żadnych szans. Lecą jak zaczarowane, wpadają do środka i... po sprawie.

Zobacz także:

Osy potrafią być równie nieznośne – szczególnie przy jedzeniu na dworze. Do tego dochodzą muchy, które wchodzą wszędzie, brzęczą, siadają na jedzeniu i generalnie wyprowadzają z równowagi. Pułapka Agrecol to jedno z nielicznych rozwiązań, które działa kompleksowo – nie trzeba rozstawiać osobnych środków na każde z tych stworzeń. Jeden produkt – a robi całą robotę. Wystarczy ustawić pułapkę w odpowiednim miejscu i dać jej działać.

fot. castorama.pl

Ekopułapka na szerszenie. Bezpieczna dla ludzi i pożytecznych owadów

To, co mnie przekonało na dobre, to fakt, że ta pułapka nie zagraża pszczołom, trzmielom ani żadnym innym owadom, które są ważne dla ekosystemu. Można ją więc stosować spokojnie w ogródku warzywnym, przy kwiatach, a nawet w pobliżu domowego kompostownika. Nie wydziela żadnych chemicznych zapachów, nie trzeba jej codziennie sprawdzać, nie wymaga prądu ani baterii. Po prostu działa – i tyle.

Klucz do skuteczności tej pułapki to odpowiednie umiejscowienie. Najlepiej postawić ją na trasie, którą zwykle poruszają się owady – czyli gdzieś pomiędzy ich gniazdem (jeśli wiesz, gdzie się znajduje) a miejscem, gdzie zwykle szukają jedzenia, np. altaną, stołem ogrodowym czy kuchennym oknem. Ja swoje pułapki umieściłam przy kompostowniku i w pobliżu śmietnika – efekty przyszły szybciej, niż się spodziewałam.

Zero chemii, zero roboty, tylko spokój. Cena również zadowala

To nie jest jedna z tych pułapek, które trzeba co chwilę uzupełniać, przekładać, nasączać albo jakoś specjalnie obsługiwać. Wlewasz płyn, zamykasz, ustawiasz – i masz z głowy. Działa w pełni naturalnie, dzięki czemu można ją zostawić nawet tam, gdzie bawią się dzieci czy biegają zwierzęta. Dla mnie to ogromny plus, bo nie chcę stosować niczego, co mogłoby być potencjalnie niebezpieczne.

Cena? Śmieszna w porównaniu do efektów. Za 29,98 zł kupiłam spokój na całe lato. Jedna pułapka wystarczyła, żeby znacząco ograniczyć liczbę owadów. Jeśli ktoś mieszka na wsi albo ma większy ogród, można pomyśleć o dwóch lub trzech egzemplarzach. Nadal wychodzi taniej niż chemiczne opryski czy usługi dezynsekcyjne. A i satysfakcja większa, kiedy widzisz, ile szerszeni i much zostało już wyeliminowanych.