Peerelowskie drobiazgi wielu osobom kojarzą się co najwyżej z tandetą, którą „kiedyś się jakoś żyło”. W praktyce część tych starych przedmiotów stała się dziś pożądanymi kolekcjonerskimi rarytasami. Najlepszym przykładem są unikatowe znaczki pocztowe oraz charakterystyczne wyroby fajansowe, które coraz rzadziej zalegają na bazarach, a coraz częściej trafiają na specjalistyczne aukcje. Im lepszy stan zachowania i bardziej wyjątkowy egzemplarz, tym wyższa kwota, jaką może zaproponować zapalony kolekcjoner.

Kolekcjonerzy za te rzeczy z PRL-u płacą dziś zaskakujące kwoty

Na pierwszy rzut oka nie robią wrażenia – małe kartoniki z nadrukiem, które przez lata służyły do frankowania listów. Tymczasem stare, rzadko spotykane znaczki pocztowe z okresu PRL-u potrafią kosztować naprawdę dużo. O wartości decyduje przede wszystkim ich unikalność, wiek oraz to, czy dany wzór był szeroko dostępny, czy może po krótkim czasie wycofano go z obiegu. Dla filatelistów liczy się każdy detal, dlatego za dobrze zachowane, kompletne serie są gotowi płacić kwoty, które dla osób niewtajemniczonych brzmią niewiarygodnie. W praktyce oznacza to, że niepozorna kolekcja odziedziczona po dziadku może okazać się skarbem – o ile trafi w odpowiednie ręce.

Zobacz także:

Jakie znaczki pocztowe z PRL-u osiągają najwyższe ceny?

Które egzemplarze z dawnych lat są dzisiaj najbardziej pożądane? Największym zainteresowaniem cieszą się przede wszystkim znaczki wydane w niewielkiej liczbie, okolicznościowe emisje, a także te, które z różnych względów szybko zdjęto z obiegu. Rzadkością są również arkusze zachowane w idealnym stanie – bez zagięć, przebarwień lub śladów użytkowania. Właśnie takie egzemplarze trafiają potem na aukcje filatelistyczne, gdzie wywołują prawdziwe emocje. Dla pasjonatów liczy się możliwość uzupełnienia zbioru o brakujący element, dlatego w licytacyjnej gorączce ceny potrafią rosnąć do kilku tysięcy złotych za jeden znaczek.

Szczególnie rozchwytywane są znaczki pochodzące z limitowanych serii lub te, którym towarzyszy ciekawa historia – na przykład związana z błędem drukarskim czy nagłym wycofaniem z dystrybucji. Niektóre z takich rarytasów z czasów PRL-u pojawiały się już na zagranicznych aukcjach specjalistycznych domów filatelistycznych. Zdarzało się, że pojedynczy egzemplarz sprzedawano tam za równowartość kilkudziesięciu tysięcy złotych, a rekordowe licytacje przekraczały nawet 150 tysięcy złotych. To pokazuje, że pozornie mały znaczek może mieć ogromną wartość – o ile jest naprawdę rzadki i dobrze zachowany.

Fajans z PRL-u – dekoracje z półek, które stały się kolekcjonerskim hitem

Nie tylko znaczki pocztowe mogą okazać się kopalnią pieniędzy. Równie intratnym znaleziskiem bywają wyroby fajansowe z zakładów działających w czasach PRL-u. W wielu domach wciąż stoją charakterystyczne wazony, talerze, patery czy zestawy kawowe zdobione kolorowymi, geometrycznymi lub kwiatowymi wzorami. Przez lata uchodziły za zwykły element wyposażenia mieszkania, dziś natomiast są traktowane jak przykłady powojennego wzornictwa i poszukiwane przez kolekcjonerów oraz miłośników designu vintage. Od kilku lat można zaobserwować modę na tego typu przedmioty – organizowane są specjalne wydarzenia i wystawy poświęcone fajansowi, a także tematyczne imprezy, na których można kupić lub sprzedać wyjątkowe egzemplarze.

W niektórych miejscowościach organizowane są nawet imprezy poświęcone dawnym wyrobom ceramicznym, podczas których pasjonaci prezentują swoje najlepsze okazy, wymieniają się wiedzą i polują na brakujące elementy serwisów. To dodatkowo napędza zainteresowanie peerelowskim fajansen, a co za tym idzie – podnosi ceny najbardziej efektownych wzorów.

W latach 60. i 70. charakterystyczne dekoracje fajansowe można było spotkać praktycznie w każdym mieszkaniu – stały na meblościankach, wisiały na ścianach albo czekały „na gości” w kredensie. Dziś wiele z tych rzeczy zostało zapomnianych, spakowanych do pudeł lub wyniesionych do piwnicy. Wciąż jednak zdarza się, że kompletne zestawy z tamtego okresu przetrwały w nienaruszonym stanie. To właśnie one cieszą się największym wzięciem na aukcjach i wśród kolekcjonerów. Dlatego zanim uznasz stary wazon czy talerze po babci za zwykły rupieć, warto sprawdzić ich pochodzenie – być może w mieszkaniach rodziców albo dziadków znajduje się coś, co dziś ma realną wartość kolekcjonerską.