Ciemne plamy po orzechach pojawiają się błyskawicznie i potrafią utrzymać się na dłoniach przez kilka dni. Choć wiele osób sięga po ocet, żeby się ich pozbyć, to w rzeczywistości tylko je utrwala. Skąd się bierze ten brązowy osad i dlaczego nie każdy środek z kuchni sobie z nim poradzi? Czas to rozgryźć.

Nie myj tym dłoni po obieraniu orzechów. Tylko sobie zaszkodzisz

Za ciemnobrązowy odcień skóry po obieraniu orzechów włoskich odpowiada juglon – naturalny związek chemiczny obecny w zielonej łupinie. To pochodna chinonu, która w kontakcie z powietrzem bardzo szybko się utlenia. Powstaje trwały pigment, który dosłownie „wgryza się” w skórę i wiąże z keratyną – białkiem budującym naskórek. Dlatego zwykła woda z mydłem czy nawet popularne płyny czyszczące zupełnie sobie z tym nie radzą. Plamy po orzechach nie są więc zwykłym brudem, a reakcją chemiczną, której efekty zostają na skórze dłużej niż po kontakcie z burakiem czy marchewką.

Zobacz także:

Próba pozbycia się plam po orzechach za pomocą octu to częsty błąd, mimo że działanie to wydaje się logiczne. Ocet pomaga przy tłustych zabrudzeniach i odkamienia czajnik, więc może zadziała i na ręce. Tymczasem okazuje się, że kwaśne środowisko, jakie tworzy ocet, sprzyja utrwaleniu pigmentu. Juglon nie rozpuszcza się w wodzie ani w kwasach, więc — zamiast wywabić zabarwienie — ocet może je tylko utrwalić.

Sposób na plamy po orzechach. Ten trik zadziała najlepiej

W praktyce oznacza to, że po takim zabiegu plamy stają się ciemniejsze i jeszcze trudniejsze do usunięcia. To dokładnie odwrotny efekt do zamierzonego. Dlatego, zamiast eksperymentować, lepiej sięgnąć po sprawdzoną mieszankę, która działa mechanicznie i lekko chemicznie. Potrzebna będzie cytryna, soda oczyszczona, trochę wody i – co szczególnie istotne, a wiele osób nie ma o tym pojęcia – odrobina oleju spożywczego.

Cytryna ma właściwości rozjaśniające i lekko złuszczające, soda z kolei działa ścierająco i zasadowo, co pomaga osłabić działanie pigmentu. Z połączenia tych dwóch składników powstaje musująca pasta, którą wystarczy wmasować w dłonie. Najlepiej robić to przez kilka minut, używając miękkiej szczoteczki, np. do paznokci. Taki zabieg można powtarzać 1–2 razy dziennie, aż zabarwienie stopniowo zniknie. Na końcu wetrzyj w dłonie kilka kropli oleju spożywczego.

O tym wiele osób zapomina. Bez tego nie uratujesz dłoni po obieraniu orzechów

Po co olej spożywczy? Niestety korzystanie z pasty z sody i kwasku cytrynowego będzie negatywnie wpływać na stan skóry — może stać się podrażniona, co utrudni dalsze „ściąganie” barwnika. Olej z kolei, zastosowany po paście czyszczącej, silnie nawilży dłonie, zapobiegając tym samym nadmiernemu wysuszeniu i podrażnieniom naskórka.

Warto również wiedzieć, że alkohol, np. spirytus lub płyn do dezynfekcji, również może być pomocny, ale tylko wtedy, gdy plamy po orzechach są jeszcze świeże. W pierwszych minutach po kontakcie ze skórą juglon nie zdąży jeszcze całkowicie się utlenić ani połączyć z keratyną. Właśnie wtedy można „uratować” dłonie, przecierając je wacikiem nasączonym alkoholem. To pozwala rozpuścić część pigmentu, zanim wniknie głębiej. Jednak jeśli plamy mają już kilka godzin, alkohol niewiele pomoże. Wtedy lepiej przejść do działania mechanicznego, czyli złuszczania i rozjaśniania.