Na strychu lub gdzieś w zakamarkach mieszkań mogą znajdować mniej lub bardziej kojarzone sprzęty kuchenne z epoki PRL. Dla jednych to sentymentalne pamiątki, inni nadal uważają je za przydatne w kuchni, dla kolejnych to kolekcjonerskie okazy. Spoglądając na nie, na krótką chwilę można przenieść się do przeszłości, by powspominać lub — w przypadku młodszych pokoleń — dowiedzieć się, jak radzono sobie bez zdobyczy technologii. 

Sprzęty kuchenne z okresu PRL. Młodzi nie kojarzą tego gadżetu

Ma korbę, którą można kręcić. Na górze widoczne są ząbki i rowki, na dole z kolei znajduje się mocowanie, dzięki któremu maszynka — przykręcona do stołu — mogła pewnie wykonywać swoją pracę. Choć tutaj ta praca rozkładała się pół na pół pomiędzy sprzęt i operatora sprzętu, który bądź co bądź musiał wprawić korbę w ruch. Dzisiaj posiadamy podobne sprzęty kuchenne w swoich domach, jednak albo są elektryczne, albo — jeśli manualne — wyglądają zupełnie inaczej niż te z okresu PRL-u. Co to takiego?

Zobacz także:

Powyższe zdjęcie przedstawia prostą (choć niezwykle ułatwiającą w czasach PRL pracę) ręczną maszynkę do makaronu. Współpraca z tego typu sprzętem nie była skomplikowana: dolna śruba pozwalała na stabilne przytwierdzenie maszynki do kantu stołu, górą z kolei przepuszczano pomiędzy wałkami z nożykami i rowkami kawałek ciasta. Po kilkukrotnym przekręceniu korbą ciasto „wychodziło” drugą stroną podzielone na równe wstążeczki. 

Zapomniane sprzęty z kuchni PRL. Tego używały na babcie

Dzisiaj już owiany legendą prodiż był i piekarnikiem, i mikrofalówką, a może nawet i airfryerem. Do wygniatania ciasta nie służył żaden sprzęt, a wystarczały dłonie, z kolei masło czy masy do ciast ucierano w makutrze (kto pomagał babci w wypiekach, ten wie, że można było nabawić się od tego odcisków i bąbli na dłoniach). Nie wspominając o ręcznym ubijaniu białek czy śmietany (choć tutaj pracę tę mógł zastąpić ubijak z korbkę). 

Mimo że nasze babcie czy też mamy nie miały niegdyś do czynienia z Thermomiksem czy robotem planetarnym, doskonale radziły sobie w kuchni. A zważywszy na fakt, że kuchnia okresu PRL była kuchnia erzacową, a więc kombinowaną, musiały wykazać się nie lada pomysłowością. Mnogość przepisów, jakie pozostały w zeszytach z okresu PRL i w których wykorzystywano okrojone do granic możliwości zasoby, jest tylko potwierdzeniem tego, na jakie wyżyny kreatywności musiały się wspinać.