Choć dziś wolne nakrycie kojarzone jest głównie z gościnnością wobec niespodziewanego przybysza, jego źródła tkwią w przedchrześcijańskich praktykach związanych z zimowym przesileniem. To wtedy, według dawnych wierzeń, granica między światem żywych i zmarłych stawała się wyjątkowo cienka, a gospodarze przygotowywali dla duchów miejsce przy wspólnym stole.
Puste miejsce przy wigilijnym stole. Jak odczytać jego znaczenie?
Tradycja wolnego nakrycia, choć dziś funkcjonuje w ramach świąt Bożego Narodzenia, powstała jeszcze przed pojawieniem się chrześcijaństwa. W kulturze dawnych Słowian puste krzesło było zaproszeniem dla dusz przodków, które w czasie Szczodrych Godów miały wracać do swoich rodzin. Zimowe święto obfitowało w rytuały ku czci zmarłych — na cmentarzach płonęły ognie, przygotowywano uczty, a na stołach pozostawiano jedzenie, aby goście z zaświatów mogli się nim posilić.
Zobacz także:
Gospodarze ostrożnie obchodzili meble, uważając, by nie naruszyć odpoczywających dusz. W wielu domach celowo odkładano część potraw jako ofiarę, wierząc, że przyniesie to ochronę dla domowników.
Z biegiem wieków sens pustego miejsca przekształcił się w symbol gotowości przyjęcia przybysza z drogi, któremu trzeba zapewnić schronienie i posiłek. W polskiej tradycji gest ten uzyskał również wymiar patriotyczny — puste nakrycie bywało wyrazem pamięci o bliskich zesłanych przez zaborców, zatrzymanych przez komunistyczne władze lub zmuszonych do emigracji. Współcześnie zwyczaj jest przede wszystkim rytuałem, przypominającym, że nikt nie powinien spędzać świątecznego wieczoru samotnie. W czasie pandemii symboliczne miejsce stało się znakiem łączności z tymi, którzy musieli świętować w odosobnieniu.
Szczodre Gody – w jaki sposób świętowali dawni Słowianie?
Szczodre Gody, zwane także Godami lub Szczodruszką, były jednym z najważniejszych świąt zimowych w tradycji słowiańskiej. Uroczystości te celebrowały moment, w którym dni zaczynały się wydłużać, co interpretowano jako triumf światła nad mrokiem. Do dziś przetrwał chociażby zwyczaj kolędowania — dawniej kolędnicy odwiedzali domy, śpiewali i przedstawiali sceny z udziałem turonia, symbolizującego odnowę przyrody, a w zamian otrzymywali drobne podarki.
Podczas święta wróżono nadchodzący rok, odczytując pogodę z kolejnych dwunastu dni jako zapowiedź dwunastu miesięcy. Nie mogło także zabraknąć świątecznych dekoracji: w niektórych regionach ustawiano diducha, czyli snop zboża, a w innych wieszano podłaźniczkę, czyli dawną ozdobę świąteczną pod sufitem. Ważnym elementem była też wspólna wymiana chleba z krewnymi i sąsiadami, wyrażająca jedność wspólnoty.








