Zajrzenie przez płot do ogrodu sąsiadki i widok czerwonych, dorodnych pomidorów, podczas gdy twoje dalej stoją zielone jak trawa — brzmi znajomo? Frustracja gwarantowana, zwłaszcza jeśli warunki wydają się identyczne. Jest jednak jeden trik, który może całkowicie odmienić sytuację. I nie, nie trzeba do tego chemii ani specjalistycznego sprzętu. Wystarczy... wykałaczka.

Wykałaczka kontra zielone pomidory

Brzmi absurdalnie? A jednak działa. Domowy sposób na szybsze dojrzewanie pomidorów to metoda polegająca na delikatnym nakłuwaniu owoców. Chodzi o to, żeby w 2-3 miejscach, najlepiej w dolnej części pomidora, zrobić malutkie nakłucia przy pomocy zdezynfekowanej wykałaczki. I to bardzo ważne — wykałaczkę przed zabiegiem trzeba koniecznie zdezynfekować, na przykład mocząc ją w roztworze nadmanganianu potasu. Tylko wtedy unikniesz ryzyka wprowadzenia chorób do rośliny.

Zobacz także:

Dlaczego to działa? Po takim nakłuciu roślina odbiera to jako sygnał stresowy. Naturalna reakcja? Przyspieszenie dojrzewania owoców, żeby zdążyć z rozmnażaniem. Dzięki temu zaczyna produkować więcej etylenu – to właśnie ten gaz odpowiada za przemianę zielonych pomidorów w czerwone, soczyste kuleczki. Zabieg działa najlepiej, gdy owoce są już wykształcone, ale jeszcze zielone. Wystarczy kilka dni, a efekty są zauważalne gołym okiem.

Dlaczego pomidory nie chcą dojrzewać?

Zanim jednak sięgniesz po wykałaczkę, warto zrozumieć, dlaczego twoje pomidory mogą w ogóle mieć opóźnienie w dojrzewaniu. Po pierwsze – temperatura. Pomidory najlepiej czują się w zakresie od 15 do 30°C. Gdy noce robią się chłodniejsze albo przychodzą fale upałów, produkcja etylenu może spowolnić. Warto wtedy osłaniać krzaki folią w chłodniejsze dni, żeby utrzymać stabilne warunki.

Drugi grzech ogrodników to zbyt intensywne podlewanie. Kiedy pomidory mają już owoce, nie potrzebują tyle wody, co na początku. Ziemia powinna być sucha, zanim sięgniesz po konewkę. Inaczej owoce będą rosły, ale nie zaczną dojrzewać. Do tego dochodzi jeszcze światło – pomidory potrzebują go jak powietrza. Jeśli krzaki rosną w cieniu, na przykład przy ścianie domu lub pod dużymi drzewami, dojrzewanie będzie znacznie wolniejsze. Czasem wystarczy przestawić doniczki albo lekko przyciąć inne rośliny, żeby dodać słońca.

A może to nie twoja wina?

Jest jeszcze jedna możliwość — po prostu trafiły się zbyt późne odmiany. Nie każdy pomidor musi być gotowy w lipcu. Jeśli posadzone zostały odmiany późne, jak niektóre gruntowe odmiany malinowe czy wysokorosnące odmiany szklarniowe, na czerwień trzeba będzie poczekać nawet do września. Chcesz mieć wcześniejsze zbiory? Następnym razem postaw na odmiany takie jak Ondraszek, Poranek czy Promyk – to szybkorosnące klasyki.

Nie zapominaj też o nawożeniu. Pomidory mają różne potrzeby na różnych etapach. W czasie wzrostu potrzebują azotu, ale w fazie dojrzewania zdecydowanie bardziej potrzebny jest potas. Zbyt długo stosowany azot zatrzyma proces dojrzewania i zamiast owoców zafunduje tylko gęstą zieloną dżunglę. Potas możesz dostarczyć nawet domowym sposobem – skórki od banana zalane wodą na kilka dni to świetny, naturalny nawóz.