Zmiana zasad waloryzacji emerytur i rent to temat, który elektryzuje miliony emerytów w całej Polsce. Projekt prezydenta Karola Nawrockiego zakłada wprowadzenie gwarantowanej podwyżki kwotowej – niezależnie od tego, jak wysoka jest obecna emerytura. Co roku świadczenie miałoby wzrastać o ustaloną kwotę. ZUS przeanalizował propozycję i nie pozostawił złudzeń: realne wdrożenie nowych zasad to dopiero 2027 rok. Powód? Brak pieniędzy w budżecie na 2026 rok oraz konieczność zmian w systemach informatycznych.

ZUS: Nowe emerytury dopiero od 2027 roku – potrzeba czasu i pieniędzy

ZUS jasno wypowiedział się na temat propozycji prezydenta – i chociaż pomysł gwarantowanej, kwotowej podwyżki brzmi atrakcyjnie, to jego wdrożenie wcale nie będzie proste. Zakład Ubezpieczeń Społecznych potrzebuje co najmniej 9–12 miesięcy, by dostosować swoje systemy informatyczne do nowego sposobu naliczania świadczeń. A to dopiero początek problemów.

Zobacz także:

Projekt prezydenta przewiduje, że emerytura lub renta – niezależnie od wysokości – miałaby być podnoszona co roku o konkretną kwotę. W 2026 roku byłoby to 150 zł brutto. Jeśli w wyniku procentowej waloryzacji ktoś dostałby mniej niż 150 zł, ZUS wypłaciłby wyrównanie. Gdyby podwyżka wyniosła więcej – dodatkowe pieniądze nie byłyby przyznane. Według szacunków, nowe zasady objęłyby osoby ze świadczeniem do ok. 3 tys. zł brutto.

ZUS jednak wskazuje, że nawet gdyby ustawa przeszła przez parlament w błyskawicznym tempie, nie ma możliwości, by zaczęła obowiązywać już od 1 stycznia 2026 roku. Powód? Nowe przepisy nie zostały ujęte w planie finansowym na ten rok. Brakuje na nie pieniędzy, a ich wdrożenie wymaga potężnych nakładów organizacyjnych i technologicznych.

Kto zyska na zmianach i dlaczego ZUS nie może działać szybciej?

Największymi beneficjentami nowych zasad waloryzacji byliby seniorzy z najniższymi emeryturami. W ich przypadku obecna procentowa waloryzacja przekłada się na niewielkie kwoty – tymczasem podwyżka o 150 zł brutto rocznie to znacząca zmiana. Dla przykładu, jeśli ktoś dziś dostaje 1 200 zł emerytury, przy waloryzacji na poziomie 4,88 proc. zyskałby jedynie ok. 58 zł. Dzięki nowym przepisom różnica byłaby uzupełniona do pełnych 150 zł.

ZUS jednak nie pozostawia złudzeń. W swojej opinii zaznacza, że projektowane regulacje „wydają się być nadmiarowe”. Wskazuje na fakt, że seniorzy już teraz otrzymują dodatkowe świadczenia, takie jak „trzynastki”, „czternastki”, renta socjalna czy program Mama 4 plus. Dodatkowo zakład podkreśla, że jego system informatyczny musi zostać odpowiednio zmodyfikowany, a to wymaga czasu i pieniędzy, których po prostu nie ma.

W praktyce oznacza to, że nawet jeśli prezydencka inicjatywa zyska poparcie polityczne i zostanie przegłosowana, to pierwsze wypłaty wyższych świadczeń trafią do seniorów dopiero w 2027 roku. A to i tak w optymistycznym scenariuszu. Wszystko zależy od tego, jak szybko projekt ustawy przejdzie przez parlament, zostanie podpisany i ogłoszony. Im szybciej to się stanie, tym większa szansa, że ZUS zdąży na czas.