Na pierwszy rzut oka wygląda jak karaibska laguna, ale w rzeczywistości to wciąż Europa. Elafonisi – plaża o różowym piasku i wodzie tak krystalicznej, że aż trudno uwierzyć, że to nie filtr z Instagrama. Znajduje się na południowo-zachodnim krańcu Krety, największej greckiej wyspy, i przyciąga jak magnes każdego, kto choć raz zobaczy zdjęcia tego miejsca.

I choć dotarcie tam z Polski to nie tylko sam lot, to zdecydowanie warto. Z Warszawy do Heraklionu samolotem to zaledwie trzy godziny, a potem jeszcze nieco ponad trzy godziny jazdy samochodem przez niesamowite, górzyste krajobrazy wyspy. Brzmi jak mała wyprawa? Może i tak – ale na końcu tej drogi czeka prawdziwy raj.

Zobacz także:

Elafonisi, czyli różowa plaża na Krecie

To nie photoshop, nie magia i nie bajka. Piasek na Elafonisi naprawdę mieni się subtelnym różem, a wszystko to dzięki rozdrobnionym muszelkom i koralowcom, które przez wieki wymieszały się z białym piaskiem. Efekt? Kolor, który w odpowiednim świetle – szczególnie przy pełnym słońcu – wygląda jak z innej planety.

Do tego dochodzi turkusowa, czysta woda i szeroka, płytka laguna, idealna do brodzenia, kąpieli i beztroskiego leniuchowania. To miejsce wyjątkowe nie tylko pod względem estetyki, ale też komfortu. Łagodne zejście do morza sprawia, że to świetna plaża dla dzieci i osób, które nie czują się pewnie w głębokiej wodzie.

fot. Patryk Kosmider/Adobe Stock

Sam dojazd z Heraklionu to już przygoda – trasa wiedzie przez góry, kaniony i dziką kreteńską przyrodę. A jeśli ktoś zdecyduje się ruszyć z Chanii (oddalonej o ok. 75 km), to czeka go około 1,5-2 godzin jazdy malowniczą, wijącą się trasą z widokami, które mogłyby być pocztówkami. Warto uzbroić się w cierpliwość, bo Elafonisi wynagradza wszystko.

Dlaczego warto odwiedzić Elafonisi?

Elafonisi zachwyca, ale też daje wszystko, czego można oczekiwać od idealnej plaży: prysznice, toalety, kilka tawern i barów z jedzeniem oraz opcję wynajęcia leżaków i parasoli. Można tu przyjechać z własnym prowiantem i urządzić piknik w cieniu śródziemnomorskich drzew albo skorzystać z lokalnej kuchni i zamówić coś prostego – jak grecki souvlaki czy zimne frappe.

fot. gatsi/Adobe Stock

Mimo rosnącej popularności Elafonisi wciąż zachowuje dzikość i autentyczność. Tylko natura, szum fal i cisza, której na wielu popularnych europejskich plażach zwyczajnie brakuje. Dzięki temu Elafonisi sprawdza się zarówno na rodzinne wypady, jak i romantyczne wyjazdy we dwoje czy samotne „resetowanie głowy” z dala od cywilizacji. 

Raj na wyciągnięcie ręki. Bije Chorwację na głowę

Elafonisi to nie jest plaża, do której wpada się na godzinę. To cel sam w sobie. Jasne, trzeba polecieć do Heraklionu (ok. 3 godziny z Warszawy), potem jeszcze ponad 3 godziny jechać autem przez górzystą Kretę, ale ten wysiłek ma sens. Bo na końcu czeka jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie. Tych kilka godzin podróży przestaje mieć znaczenie w momencie, gdy stopy zanurzą się w różowym piasku, a słońce odbije się w turkusowej wodzie.

Chorwacja? Piękna, wiadomo. Ale Elafonisi to coś innego – mniej oczywistego, bardziej magicznego i wyjątkowego. Jeśli marzy się miejsce, które naprawdę robi wrażenie, to ta różowa plaża jest absolutnym must-see. Warto zapisać ją na liście podróżniczych marzeń.