Większość nie zastanawia się, co wpisuje w tytule przelewu – byle tylko coś było. Tymczasem banki bacznie przyglądają się każdemu szczegółowi transakcji. Analizowane są nie tylko dane nadawcy i odbiorcy, ale również tytuł przelewu. Czasem wystarczy jedno niepozorne słowo, by uruchomić alarm.

Na takie tytuły przelewów uważaj. Blokada z automatu

Historia blogera, który w tytule przelewu wpisał „Blog o komiksach – pierwsza rata”, pokazuje, że nawet najbardziej niewinne słowa mogą wywołać reakcję bankowego systemu bezpieczeństwa. Tytuł przelewu został automatycznie przeanalizowany przez algorytm, który podzielił słowo „komiksach” na „komi” i „ksach”.

Zobacz także:

Pierwszy człon został rozpoznany jako odniesienie do rosyjskiej Republiki Komi – regionu objętego międzynarodowymi sankcjami. To wystarczyło, żeby uruchomić blokadę przelewu. Transakcja została zatrzymana, a klient musiał tłumaczyć się z czegoś, co miało być tylko zabawnym, niewinnym tytułem.

Banki dokładnie analizują tytuły przelewów. Mają powody

Nie każdy zdaje sobie sprawę, że tytuł przelewu – choć technicznie nieobowiązkowy – jest dokładnie analizowany przez bankowe systemy przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Często działa to automatycznie – algorytm sprawdza wyrazy i ciągi znaków pod kątem znanych schematów, nazw organizacji, regionów objętych sankcjami czy typowych słów kluczowych powiązanych z nielegalną działalnością.

Tak właśnie było w przypadku pechowego „komiksach”. To słowo samo w sobie nie jest niebezpieczne – ale w interpretacji maszyny mogło wskazywać na próbę obejścia sankcji nałożonych na Rosję. Z perspektywy banku lepiej wstrzymać przelew i zapytać, niż zignorować potencjalne ryzyko.

Reakcja banków może być natychmiastowa

W sytuacjach, gdy tytuł przelewu wzbudza wątpliwości, banki działają zgodnie z bardzo jasnymi procedurami. Pierwszy krok to najczęściej czasowa blokada przelewu i kontakt z nadawcą. Ale jeśli pojawiają się dodatkowe przesłanki – np. wysoka kwota, nietypowy odbiorca albo przelew zagraniczny – sprawa może trafić dalej. Tytuł przelewu może uruchomić całą machinę kontrolną. Banki nie mają wyboru. Ich obowiązkiem jest reagować, zanim pieniądze opuszczą system.

W kontekście wojny w Ukrainie i sankcji wobec Rosji banki zostały zobowiązane do wyjątkowo dokładnego monitorowania transakcji. Jak podaje PKO BP, przelewy do rosyjskich i białoruskich banków są całkowicie zablokowane, a nawet zwykłe odniesienie do objętego sankcjami regionu może skutkować odrzuceniem transakcji. Co istotne, system nie zna kontekstu. Analizuje frazy, ciągi znaków i potencjalne powiązania. 

Jak nie wpaść w pułapkę? Uważaj, co piszesz

mBank, ING, Pekao, Alior czy PKO BP – wszystkie te instytucje stosują własne procedury bezpieczeństwa. ING zaznacza, że rzadko blokuje przelewy wyłącznie na podstawie tytułu, ale już PKO BP czy mBank podkreślają, że każde sformułowanie wpisane przy przelewie jest analizowane. Nie chodzi tylko o dosłowne znaczenie słów. Liczy się też kontekst, nietypowe kombinacje znaków, niecodzienne odniesienia. Każdy z banków działa w zgodzie z ustawą o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy – a to oznacza obowiązek działania nawet przy najmniejszym podejrzeniu.

Tytuł przelewu to nie pole do popisu, nie miejsce na żarty i nie moment na kreatywność. Jeśli przelew dotyczy zapłaty za projekt graficzny, napisz to wprost: „płatność za projekt logo – lipiec”. Nie kombinuj z „bombowa robota”, „ratka za nielegal” czy „komiksowe porachunki”. To nie tylko ryzyko blokady – to realne konsekwencje prawne, stres i utrudnienia. W przypadku blogera z „komiksami” wystarczyło jedno słowo, które maszyna zinterpretowała błędnie. A co dopiero, gdy tytuł przelewu faktycznie zawiera dwuznaczne treści. Banki nie żartują. A system nie rozumie ironii.