Już od ponad miesiąca policja szuka Beaty Klimek, która 7 października 2024 roku zaginęła bez wieści. Jest to sytuacja szokująca dla całej rodziny, która nie wierzy w to, że kobieta mogłaby tak po prostu porzucić swoje dzieci i zniknąć bez słowa. Być może niedługo dowiemy się czegoś nowego w tej sprawie, ponieważ 19 listopada na polecenie Prokuratury Okręgowej w Szczecinie na terenie posesji, na której mieszkała Beata Klimek wraz z teściami i mężem pojawiła się policja oraz straż pożarna, a czynności były prowadzone pod nadzorem prokuratury przez wiele godzin.
Kim jest zaginiona Beata Klimek?
Beata Klimek to 47-letnia mieszkanka wsi Poradz w województwie zachodniopomorskim. Kobieta ma troje dzieci - córkę w wieku 8 lat oraz dwóch synów w wieku 9 oraz 12 lat. Z tego co udało się ustalić służbom, pani Beata 7 października odprowadziła dzieci na szkolny autobus o godzinie 7 rano, a później poszła do pracy. Okazało się, że nigdy się tam nie pojawiła. Ostatnią osobą, która rozmawiała z zaginioną, była jej sąsiadka. Kobiety rozmawiały na krótko przed zniknięciem Beaty Klimek. Później pracodawczyni próbowała się z nią skontaktować, ale o godzinie 8:40 telefon pani Beaty był już wyłączony. Zostawiła przed domem samochód, którym jeździła do pracy.
Zobacz także:
Poniżej podajemy rysopis zaginionej:
- Wzrost: 158 cm
- Oczy: brązowe
- Włosy: farbowane na kolor rudy, przed ramiona
- Krępa budowa ciała.
Beata Klimek w dniu zaginięcia ubrana była w czarne spodnie, różową kurtkę oraz biało-niebieskie sportowe buty. Każdy, kto miał kontakt z zaginioną, wie gdzie może przebywać lub ją widział, proszony jest o skontaktowanie się z Komendą Powiatową Policji w Łobzowie, dzwoniąc na nr 47 782 55 11 lub na nr alarmowy 112.
„Nie wierzymy w to”
Zaginięcie kobiety było dla rodziny ogromnym szokiem. Tak zwykle bywa w takich sytuacjach, ale tym razem najbliżsi uważają, że absolutnie nieprawdopodobne jest, aby pani Beata tak po prostu porzuciła rodzinę bez słowa.
Nie wierzymy w to, że mogłaby zostawić trójkę swoich dzieci i uciec, tylko ona się nimi zajmowała i była z nimi bardzo blisko. Miała napiętą sytuację w rodzinie, jest w trakcie rozwodu z mężem. Wszystko wydaje się dość dziwne. Podejrzewam, że w czasie, gdy wróciła do domu z przystanku autobusowego i zanim wyszła do pracy, mogło stać się coś niedobrego - mówiła siostra zaginionej w rozmowie z „Faktem”.
O tym, że kobieta wyszła z domu o godzinie 7:05 wiadomo dzięki kamerze zainstalowanej przy drzwiach wejściowych. Później jednak nagrania się urywają - urządzenie nie działało. Zdaniem detektywa Arkadiusza Andały oraz rodziny możliwe jest, że kamera została celowo przez kogoś wyłączona.
Uważam, że rozwiązanie tajemnicy jej zniknięcia znajduje się w domu. [...] Wiele o jej zaginięciu mówi wyłączona nagle kamera. Wszystko wygląda tak, jakby doszło do zaniku napięcia, ale w sąsiednim domu jej siostry prąd cały czas był. Jest to bardzo dziwne. Tak jakby ktoś specjalnie odłączył korki, aby wejść do środka, a potem włączył ją ponownie. Co ciekawe, po włączeniu kamery na kuchence widać, że zegar się zresetował i zaczął migać - powiedział członek rodziny Beaty Klimek w rozmowie z „Faktem”.
Policja w domu zaginionej
Tajemniczości całej sprawie dodaje fakt, że zaginiona kobieta była w trakcie rozwodu z mężem po 26 latach małżeństwa. Para nie mieszkała ze sobą od roku, ale mąż pani Beaty wciąż miał klucze do domu swoich rodziców, gdzie mieszkała zaginiona. W rozmowie z „Faktem” mówił, że w dniu zaginięcia był tam, ale ma „czyste sumienie”.
Być może w sprawie nastąpi wreszcie przełom. We wtorek 19 listopada o godzinie 8 rano na terenie posesji teściów Beaty Klimek pojawiła się policja oraz straż pożarna, a cały teren został zabezpieczony taśmą. Wszystkie działania były nadzorowane przez prokuraturę. Służby zabrały stamtąd dwa samochody, jeden należący do zaginionej, a drugi do jej teściów. Na razie, jak informuje „Fakt”, nikt nie został zatrzymany.
Mogę tylko potwierdzić, że Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi postępowanie w tej sprawie, ale w jakim kierunku i w jakim zakresie, takiej informacji nie mogę udzielić. Mogę też poinformować, że pod nadzorem prokuratora wykonywane są tam na miejscu czynności. To jedyne, co na ten moment mogę powiedzieć - mówi prokurator Łukasz Błogowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie w rozmowie z „Faktem”.